17.04.2020
Pomimo, że jako zespół mamy w tym spore
doświadczenie, nie odważyłabym się powiedzieć, że jest to dla nas „bułka z masłem”.
Nie wierzę w to, że można przenieść życie szkoły z „reala” do świata on-line bez żadnej
straty.
Po pierwsze – jesteśmy istotami społecznymi.
By dobrze funkcjonować, potrzebujemy realnego spotkania z drugim człowiekiem. Potrzebujemy też swojego stada, plemienia. Gdy dziecko jest w wieku szkolnym, najbliższa rodzina już nie wystarcza, grupa rówieśnicza staje się bardzo ważnym elementem życia, a szkoła – miejscem, w którym dziecko realizuje swoje ważne potrzeby społeczne, nie tylko poznawcze. Gdy kontaktów na żywo zaczyna brakować pojawia się smutek, złość i frustracja.
Po drugie, co wynika z pierwszego – trudniej jest nam utrzymać uwagę, gdy rozmawiamy z kimś poprzez ekran niż wtedy, gdy jesteśmy z nim w żywej relacji. Tak jest skonstruowany nasz mózg. Atrakcyjniejsze jest dla niego wychwytywanie sygnałów mowy całego ciała niż tylko wypowiadanych treści.
Po trzecie – większość osób pracujących w edukacji, dopiero uczy się prowadzić zajęcia on-line. Do tego potrzebne są nowe kompetencje, czas na ich zintegrowanie. To wszystko oznacza próbowanie, popełnianie błędów, mniejsze i większe wpadki. Bardzo ważne jest tu zaufanie, że wszyscy (uczniowie, kadra, rodzice) starają się na miarę swoich możliwości.
Błąd wpisany jest w proces uczenia się. Jako placówka edukacji alternatywnej
absolutnie nie podejmujemy działań, które wzmacniają kulturę błędu tak wszechobecną w polskim systemie edukacji, czyli postawę dorosłych typu: przyłapię Cię na tym czego nie wiesz i nie potrafisz, na czerwono zaznaczę Twoje braki, stale będę poddawać Cię ocenie.
Bliskie jest nam zupełnie inne podejście: praca na zasobach (co już potrafisz, co już wiesz, co jest Twoją mocną stroną), konstruktywna informacja zwrotna bez oceny, otwartość na popełnianie błędów. Błąd jest wpisany w proces nauki, jest jego immanentną częścią, nie można się go bać! Tym podejściem obejmujemy również nas – dorosłych.
Wciąż jesteśmy w drodze, gotowi na zmiany i poszukiwania, zaliczamy wpadki. To co nam się sprawdza – to bycie w ciągłym dialogu z uczniami, rodzicami i w zespole kadry.
Po przeanalizowaniu naszych doświadczeń z marcowego lockdownu oraz po rozmowach z
uczniami, kadrą i rodzicami uznaliśmy, że trzy kwestie są dla nas priorytetowe:
1. Prowadzenie angażujących zajęć.
2. Indywidualizacja procesu edukacji
3. Dbanie o relacje i zaspokajanie potrzeby wspólnoty.
Naszym zdaniem wtedy, gdy pobudzają do myślenia, działania, kreowania i współpracy,
wprowadzają jakiś „czelendż” jak to mówią nasi uczniowie.
Sprawy techniczne.
Wierzymy, że porządek i dobra organizacja ułatwia uczenie się, w związku z tym korzystamy tylko z dwóch kanałów komunikacji:
Podzieliliśmy rok szkolny na trzy trymestry, by wszystkim łatwej było objąć zakres treści i umiejętności do zdobycia. Uczniowie decydują, z których przedmiotów chcą uczyć się na poziomie „kumam bazę” – czyli mocne podstawy, a z których wybierają poziom „czaję więcej” – co oznacza, że chcą rozszerzać zakres wiedzy. Z każdego przedmiotu, na każdy trymestr nauczyciele przygotowali tzw. Mapy Wiedzy i Umiejętności. Są to proste tabele, na
których widać jakie zagadnienia będą omawiane, a w ramach tych zagadnień – jakie kluczowe informacje czy umiejętności są do zdobycia. Uczeń samodzielnie zaznacza, jak angażował się w zajęcia oraz na ile już rozumie i potrafi samodzielnie o danym zagadnieniu opowiedzieć. Każdy uczeń może wybrać tu własny system samooceny. Nauczyciel nie stawia ocen na zajęciach.
Mapa trymestralna jest podstawą do szczerej rozmowy z nauczycielem na konsultacjach. Jest to nasz sposób, na rozwijanie kultury uczenia się, w której to dorosły nie jest wyrocznią i jedynym źródłem podawania i weryfikacji wiedzy. Pokazujemy naszym uczniom, że mogą to robić sami, a dorosły będzie im w tym towarzyszył. Takie podejście sprzyja rozwijaniu postawy odpowiedzialności za swój proces edukacji, wspiera też poczucie sprawczości.
Na koniec każdego trymestru organizujemy zajęcia podsumowujące wraz z testami/sprawdzianami wiedzy i umiejętności, po to, by uczniowie mogli sprawdzić, co weszło do ich magazynu pamięci długotrwałej. Testy nie zawierają tradycyjnej oceny, jedynie informacje zwrotną jakie umiejętności uczeń już posiadł, a nad czym warto, aby jeszcze popracował, ew. informację procentową, gdzie 60% oznacza np., że z 10 pytań odpowiedział prawidłowo na 6.
Ograniczenie kontaktów społecznych i aktywności fizycznej negatywnie wpływa na naszą motywację i samopoczucie. To trzeba absolutnie brać pod uwagę i bardziej być przy dzieciach i ich zmieniających się potrzebach/ nastrojach, niż podążać za realizacją podstawy programowej. To byłoby wręcz chore! Nie można nie uwzględniać tego, że działamy w sytuacji kryzysowej, traumatyzującej wręcz. To od nas – dorosłych zależy, w jakiej kondycji
psychicznej uczniowie wyjdą z tej sytuacji po zakończeniu pandemii. Czy będzie to dla nich trauma, czy raczej trudne doświadczenie, pokazujące, że w takiej sytuacji warto zachować spokój, zadbać o swój dobrostan, zmienić cele i oczekiwania.
Jeśli płyniemy łodzią, obraliśmy daleki kurs, a po drodze dopada nas sztorm, to przecież nie wiosłujemy za wszelką cenę do tego wymarzonego odległego portu, tylko opuszczamy żagle, by przetrwać najtrudniejszy czas, a potem szukamy bezpiecznego najbliższego lądu, by przycumować, nabrać sił i płynąć dalej.
W takiej właśnie jesteśmy teraz sytuacji, nie można oczekiwać, że edukacja będzie sobie funkcjonować, jak gdyby nigdy nic, w nowych – pandemicznych warunkach on-line. To nierealne, wręcz niezdrowe oczekiwania, które mogą
przynieść fatalne skutki zarówno po stronie uczniów jak i nauczycieli.
Gdy jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani czy wręcz wypaleni, nie mamy dostępu do swoich najlepszych zasobów: kreatywności, życzliwości, cierpliwości.
Jak o siebie zadbać w tych wymagających warunkach? O tym będzie następny post.
Bywajcie zdrowi,
Anna Kozicka
Dyrektorka Szkoły Otwartej